Stary Wiarus Stary Wiarus
185
BLOG

Pan Jan Grylicki, polemista

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka Obserwuj notkę 3

Pan Jan Grylicki, niski, tęgi, wesoły i łysy blondyn z Gliwic, konserwatywny liberał, informatyk i elektronik, a poza tym współblogger na Salonie24 i mój polemista,napisał: 

http://jangrylicki.salon24.pl/index.html

007-03-21, 15:42:58

Alicja Tysiąc - jak jest naprawdę?

(...) Trybunał odrzucił wszystkie jej oskarżenia i zasądził na jej rzecz 25 tys. euro, nieźle jak na nieuzasadnione lęki kobiety, która chciała sobie zafundować antykoncepcję za pomocą aborcji.

Konkluzja Trybunału jest oczywiście fałszywa. Jeżeli ktoś ma do czegoś prawo, to nie oznacza, że państwo musi mu koniecznie zapewnić realizację jego prawa. W Polsce istnieje prawo do pracy, a nikt nie płaci bezrobotnym odszkodowania za brak pracy dla nich. Jeżeli się nie ubezpieczę, to po opustoszeniu mojego mieszkania przez włamywaczy będę mieszkał w pustym mieszkaniu - państwo, które ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo mnie oraz mojemu mieniu nie da mi ani grosza odszkodowania.(...)

                                                     ***  

Szanowny Panie Janie, 

Trybunał orzekł niejednogłośnie, 7:1. Jedyne, co wynika z pańskiego tekstu, to że pan się zgadza z hiszpańskim sedzią Javierem Borrago Borrago, którego votum separatum od orzeczenia ECHR jest uzasadnione dokładnie tak samo, jak pan uważa (lęk pani Tysiąc niewystarczający jako powód do wyrażenia zgody na aborcję). Natomiast nie zgadza się pan z siedmioma pozostałymi sędziami. 

Naturalnie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby miał pan takie właśnie zdanie. Ale pańska różnica zdań z większoscią sędziów Trybunału to nie jest wystarczajaca przeslanka do wyciagnięcia ogólnego wniosku że "konkluzja Trybunału jest OCZYWIŚCIE fałszywa". Fałszywa może być dla pana, natomiast prawdziwa była dla siedmiu sędziów, których głos się liczy. Serdecznie zachęcam pana do przeczytania orzeczenia ECHR w całości, zamiast posiłkowania się kiepskimi streszczeniami w polskich mediach. Pełny tekst jest tutaj: 

http://tinyurl.com/22ef8r (po angielsku), albo tutaj:

http://tinyurl.com/248l6r (po francusku) 

albo bezpośrednio na stronach internetowych European Court of Human Rights (ECHR) - należy wyszukać pozew nr 5410/03 

Zobaczy pan wtedy, że Trybunał nie tyle uznał racje pani Tysiąc w przedmiocie prawa do aborcji, co wytknął Polsce pewną techniczną niedoskonałość w polskim prawie, która spowodowala naruszenie praw pani Tysiąc zagwarantowanych Europejską Konwencją Praw Człowieka, i naraziła ją na straty moralne. Śpieszę donieść, że Europejska Konwencja Praw Człowieka ani nie przewiduje prawa do aborcji, ani też w ogóle tego zagadnienia w żaden sposób nie reguluje. 

Przyczyny, dla których Trybunał orzekł tak, jak orzekł, najzwięźlej podał maltański sędzia Giovanni Bonello, dołączając do orzeczenia swoje osobne, osobiste objaśnienie, zapewne po to, by tacy jak pan nie wkładali mu w usta intencji szerszych niż te, które sędzia Bonello miał na myśli. Sędzia Bonello napisał: 

*********cytuję*********

1. W tej sprawie, Trybunał nie zajmował się abstrakcyjną kwestią prawa do aborcji jako takiego, ani kwestią fundamentalnego prawa do aborcji, czającego się gdzieś w półcieniu na peryferiach konwencji. 

2. Decyzja Trybunału w tej sprawie dotyczyła kraju, który prawnie dopuszcza aborcję w pewnych specyficznych sytuacjach, określonych na podstawie stanu faktycznego. Jedyne, o czym miał zadecydować Trybunał, to czy w razie sprzeczności opinii (pomiędzy ciężarną a lekarzami, lub pomiędzy samymi lekarzami) w przedmiocie spełnienia lub niespełnienia warunków dopuszczających legalną aborcję, istniały efektywne mechanizmy rozstrzygnięcia tej kwestii.

*********koniec cytatu********* 

Trybunał w Strasbourgu orzekł, że Polska naruszyła w przypadku pani A.T. artykuł 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (gwarantujący poszanowanie życia prywatnego) w taki sposób, że w polskim prawie nie było, choć powinna być, procedury umożliwiającej formalne rozstrzyganie sporu pomiedzy ciężarną a lekarzem, lub arbitraż różnic opinii pomiędzy lekarzami, na temat dopuszczalności lub niedopuszczalności aborcji, a wszystko to w skali czasowej, umożliwiającej podjęcie decyzji za lub przeciw, zanim na decyzję o aborcji będzie za późno. 

Zupełnie niewykluczone, że nawet gdyby taka procedura była, to pani A.T i tak nie otrzymałaby zgody na aborcję, również i z odwolania. Gdyby taka procedura była, nie dałoby sie rownież pozwać Polski o pogwałcenie praw tej pani, ponieważ byłyby one zabezpieczone w sposób nie budzący żadnych wątpliwości. Ale tego nie będziemy już wiedzieć, bo procedury odwoławczej ani arbitrażowej nie było. Trybunał orzekł, że powinna była być. 

W tym sensie, Trybunał stwierdził, że polskie prawo o aborcji jest poniżej minimalnych wymagań podpisanej i ratyfikowanej przez Polskę Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jako obserwatora kultury politycznej i prawnej polskich polityków, stanowiących polskie prawo, całkiem mnie to nie zdumiewa. 

Bardzo ciekawym znajduję pański pogląd, że jeśli nawet pan ma do czegoś prawo, zagwarantowane ustawą, to państwo nie jest zobowiązane zapewnić panu możliwości praktycznej realizacji tego prawa. 

Pan się, niestety, nieco zapędza, i przez to łapie się pan we wlasny paradoks: - jeśli państwo nie odpowiada za praktyczną realizację zagwarantowanych ustawowo praw, to między innymi nie odpowiada również za praktyczną realizację prawa nienarodzonego dziecka do ochrony życia poczętego; a zatem każdy kto chce, może przerywać ciażę na każde życzenie, bez żadnych ograniczeń. Chyba nie taki rezultat miał pan na myśli? 

Nie ma możliwości skonstruowania takiego systemu prawnego, ktory pozwoliłby państwu odpowiadać za realizację tylko niektórych ustawowo zagwarantowanych praw, a nie odpowiadać za realizację innych - zależnie od chwilowego układu politycznego, mody, prywatnych przekonań polityków, względów religijnych, wyników sondaży opinii publicznej, albo fazy Księżyca. Państwo, z samej swojej istoty, odpowiada za praworządność na swoim terytorium, do której należy również możliwość praktycznego czynienia przez obywateli wszystkiego, na co prawo tego państwa jego obywatelom pozwala. 

Prawo polskie pozwala na aborcję - w ściśle zdefiniowanych okolicznościach. W sprawie pani T., Trybunał w Strasbourgu orzekł, że polskie prawo ma braki, które stoja w sprzeczności z konwencją, ponieważ nie zawiera procedury rozstrzygania sporów mogących zasistnieć podczas ustalania, czy takie okolicznosci zachodzą, czy nie. Państwo nie przegrało procesu przed strasbourskim trybunałem za pogwałcenie ogólnego prawa pani T. do aborcji (bo takiego prawa nie ma, ani w Polsce, ani w prawie unijnym), tylko za techniczną niedoskonałość polskiego prawa regulującego szczegółowe okoliczności, w których aborcja jest w Polsce dopuszczalna. 

Konsekwencje pełnego wcielenia w życie pańskiej tezy, że państwo nie odpowiada za realizację praw zagwarantowanych panu konstytucyjnie lub ustawowo przez to samo państwo, mogłyby być całkiem oryginalne i bardzo interesujące: 

- nie ma potrzeby ścigać z urzędu morderców; osobę, która pana zamorduje, mogą ewentualnie prywatnie pozywać do sądu pańscy spadkobiercy, pozbierawszy przedtem dowody (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do życia) 

- nie ma potrzeby ścigać z urzędu złodziei mienia prywatnego, którzy okradli panu mieszkanie; ze złodziejami może się pan sądzić do woli w procesie cywilnym, na własny koszt; naturalnie, o ile pan ich przedtem na własny koszt złapie (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do własności prywatnej) 

- nie ma potrzeby kosztownego organizowania w regularnych odstępach czasu wyborów powszechnych (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego czynnego ani biernego prawa wyborczego) 

- utrzymywanie państwowego pośrednictwa pracy, szkolnictwa zawodowego oraz systemu zasiłków dla bezrobotnych jest kosztowną i zbyteczną fanaberią (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do pracy) 

- każdy może pana w każdej chwili zamknąć bez sądu na dowolnie długo we wlasnej piwnicy za dowolną publiczną wypowiedź, która się mu nie podoba, lub bezkarnie obić pana kijem za to samo (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do wolności słowa) 

- każdy może pana w każdej chwili bezkarnie obić kijem za członkostwo niewłaściwej partii, klubu, grupy etc. (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do wolności stowarzyszeń) 

- każdy może pana w każdej chwili bezkarnie obić kijem z dowolnego innego powodu (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do nietykalności cielesnej i bezpieczeństwa osobistego) 

- można jeździć samochodem z dowolną szybkoscią (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do bezpiecznego użytkowania dróg publicznych) 

- nie ma potrzeby utrzymywania sądownictwa, które by rozstrzygało np. pański pozew przeciw mnie, jeżeli ja publicznie i bezpodstawnie ogłoszę pana, powiedzmy, pedofilem, złodziejem, albo masowym mordercą (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do ochrony dóbr osobistych) 

- paszport otrzymuje pan, albo nie, wylącznie zaleznie od chwilowego humoru urzędnika (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego ustawowego prawa do paszportu) 

- granicę może pan przekroczyć z tym paszportem, albo nie, wyłącznie zależnie od chwilowego humoru pana kaprala Straży Granicznej (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do wolności podróźowania, gwarantowanego unijną konwencją) 

- może pan w każdej chwili, według swobodnego uznania ministra spraw wewnętrznych, zostać ogłoszony bezpaństwowcem (państwo nie odpowiada za realizację pańskiego prawa do posiadania obywatelstwa polskiego, zagwarantowanego panu przez Konstytucję RP, i podpisaną przez RP Europejską Konwencję o Obywatelstwie) 

 

Nota bene:

Technicznie rzecz biorąc, pan się myli, sądząc, że obecnie nie może pan uzyskać odszkodowania od państwa, które gwarantuje panu bezpieczeństwo, jeśli ktoś pana okradnie. Może pan, ale bedzie pan musiał w tym celu udowodnić przed sądem związek przyczynowo-skutkowy i intencję czynu. To jest, bedzie pan musiał udowodnić, że państwo celowo i umyślnie pozbawiło pana należącej się panu ochrony pańskiego bezpieczeństwa osobistego, wiedząc, że na skutek tego zostanie pan okradziony. 

Możliwość przeprowadzenia takiego dowodu jest praktycznie żadna. Aha, i jeszcze czy mógłby mi pan przytoczyć dowolny artykuł dowolnej polskiej ustawy  GWARANTUJĄCY panu bezpieczeństwo?

Serdecznie Pana pozdrawiam.

emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka