Stary Wiarus Stary Wiarus
2583
BLOG

Fatal Attraction

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka Obserwuj notkę 21

 30 września 2010 roku, na krótko przed eksmisją przez komornika ze swego domu pod Filadelfią, zmarł na atak serca 60-letni Zbigniew Cymerman, polonijny biznesmen amerykański, były oficer marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych.

 Cymerman był jednym z założycieli polonijnej grupy lobbingowej APAC (American Polish Advisory Council), stawiającej sobie za cel m.in. doprowadzenie do zniesienia przez USA obowiązku wizowego dla obywateli RP. Jednym z doradców APAC był Radek Sikorski.


Tragikomiczna kampania APAC na rzecz zniesienia wiz, podjęta podczas prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, polegała m.in. na wysunięciu pod adresem kandydatów na urząd prezydenta USA w kampanii prezydenckiej 2004 roku (prez. George W. Bush i sen. John Kerry) cienko zawoalowanych sugestii, że organizacja posiada czarodziejski gwizdek, niezawodnie kontrolujący kilka milionów głosów amerykańskiej Polonii. APAC niedwuznacznie sugerował, że te miliony głosów niezawodnie padną na kandydata, który obieca zniesienie wiz dla Polaków - bądź przeciwnie, gniew wielu milionów Polonusów obruszy się na kandydata, który tego nie uczyni.  W preambule swoich dokumentów programowych APAC powoływał się na ducha Ignacego Paderewskiego.

 

Ponieważ na poparcie swojej tezy APAC posiadał ograniczone konkrety, a mianowicie zaledwie nieco ponad trzysta podpisów amerykańskich Polaków pod dokumentem programowym 'Polish American Agenda 2004' , żaden ze sztabów wyborczych nie uwierzył w bajarstwo ludowe o żelaznym gwizdku i milionach głosów leżących odłogiem. APAC nie uzyskał żadnych istotnych obietnic, George W. Bush został wybrany na drugą kadencję, duch Paderewskiego nie zaczął straszyć w Białym Domu, a amerykański obowiązek wizowy dla obywateli RP pozostał bez zmian.

Cel APAC był groteskowy, bo oparty na całkowicie fałszywych założeniach:

  •  że prezydent USA, jeśli tylko zechce, jest osobiście władny znieść wizy dla Polaków jednym tupnięciem nogą; wizy wtedy znikną. 

  • że prezydent USA powinien tak właśnie uczynić, działając na korzyść Polaków bez oglądania się na swoje rzeczywiste kompetencje zapisane w Konstytucji USA, oraz potencjalnie stwarzając precedens wymagający następnie wpuszczania do USA bez wiz obywateli również i innych krajów, nie kwalifikujących się do tego przywileju poprzez przewidziane prawem spełnienie ustawowych kryteriów Visa Waiver Program.

 

Dzialalność lobbingowa APAC była technicznie nielegalna i potencjalnie zagrażała dyrektorom tej organizacji karami więzienia. APAC działał bowiem w USA na rzecz realizacji konkretnego celu polityki zagranicznej obcego państwa, publicznie wyartykułowanego w rezolucji Sejmu RP z dnia 12 czerwca 2003 roku (Monitor Polski z 2003 r. Nr 34, poz. 438), formalnie wzywającej USA do zniesienia nie tylko turystycznych, ale w ogóle wszystkich wiz dla Polaków, czyli do całkowitego otwarcia przed obywatelami RP amerykańskich granic i amerykańskiego rynku pracy.

 

Lobbying polityczny na rzecz celów i zadań polityki zagranicznej obcego państwa i dostarczanie usług PR zagranicznemu mocodawcy, w tym wypadku Rzeczypospolitej Polskiej, są w USA jak najbardziej dozwolone i całkowicie legalne, wszakże pod warunkiem uprzedniego zarejestrowania zamiaru prowadzenia takiej działalności w federalnym Ministerstwie Sprawiedliwości, zgodnie z wymogami amerykańskiej ustawy Foreign Agents Registration Act (FARA). APAC nie posiadał natomiast wymaganego amerykańskim prawem certyfikatu FARA czyli dowodu rejestracji agenta wpływu działającego w USA na rzecz obcego mocodawcy ("foreign agent"). Wszystko na szczęście skończyło się dobrze, ponieważ władze amerykańskie nie zdecydowały się na ściganie dyrektorów APAC, prawdopodobnie z uwagi na jawnie absurdalny charakter działań, i znikomy w związku z tym stopień szkodliwości ich czynów dla interesu narodowego USA.
 

Następnie, jak opisuje amerykańska prasa polonijna, Cymerman zaangażował się - naiwnie, jak się miało potem okazać - w interesy z polskim Ministerstwem Obrony Narodowej.

 

"Budował hangary dla samolotów F-16, podziemne zbiorniki paliwa. Stał się jednym z głównych kontraktorów wojskowych w Polsce. Zbigniew Cymerman był w Polsce honorowany i odznaczany. U szczytu powodzenia jego firma podpisała kontrakty związane z tarczą rakietową oraz rozwijała swoje działalności w Rumunii oraz innymi krajami “Partnership for Peace.”  Cymerman stał się jednym z największych polonijnych przedsiębiorców realizujących swoje przedsięwzięcia po obu stronach Atlantyku".

 

Na nieszczęście, sentymenty przedsiębiorcy przygłuszyły jego instynkt samozachowawczy.
 

"Działalność w Polsce stała się przyczyną kłopotów Cymermana. Polskie firmy zalegały z zapłatą należności. Choć Cymerman spory kawałek swojego życia poświęcił modernizacji polskiej armii, a strona polska chętnie korzystała z jego usług, to płacić już nie chciała. W odzyskaniu należności nie pomogły także sądy. Długa i nieskuteczna polska procedura sądowa przyczyniła się do nasilenia kłopotów i w konsekwencji ogłoszenia bankructwa. Swoją walkę o odzyskanie należności Cymerman ostatecznie przegrał w karetce reanimacyjnej."

 

http://www.progressforpoland.com/artykul/odszedl-zbigniew-cymerman

 

Cymerman przegrał i nie żyje, bo nie pojął w porę, że w Polsce lody są tylko dla Rycha, Micha, Zbycha oraz krewnych i znajomych królika, znających się jak łyse konie jeszcze z PRL, i to bynajmniej nie z kolejki po mięso albo po paszport. Kto się bezpodstawnie łudzi, że też może trochę polizać, bo wszedł do ich kręgu dlatego, że mówi po polsku i ma coś do zaoferowania, może się na takim przekonaniu bardzo boleśnie przejechać w kraju, gdzie sportem narodowym jest odłączanie gotówki od sarenki.

 

Niech los biznesmena z Filadelfii będzie przestrogą wszystkim emigrantom, którym się wydaje, że Rzeczpospolita Polska to kochająca matka wszystkich swoich dzieci w światowej diasporze, a serce Polski bije w jej konsulatach.

 

Kraj potrzebuje polskiej diaspory o tyle, o ile pragnie otrzymywać darmową kasę bez  zobowiązań, darmowe usługi, darmowe zastępstwo swojej nieudolnej dyplomacji i darmowe wycieczki prominentów za ocean. W zamian Ojczyzna proponuje diasporze perfekcyjnie opanowaną sztukę łechtania miłości własnej leszcza bankietami, honorami, splendorami i orderami, o ile tylko nie za wiele kosztują.  Zależnie od tego, na jaką kwotę można leszcza stuknąć, masaż ego Wychodźstwa przez Macierz może przybierać różne formy - od darmowej szklanki wódki na stojąco w konsulacie, do eleganckiej kolacji w małym gronie w pałacu prezydenckim w Warszawie. Wszystkie przemówienia polskich dyplomatów po kolacji nieodmiennie koncentrują się na tym, co Polska powinna mieć ze swojej diaspory, nigdy odwrotnie. No i zawsze jest dużo o tym, gdzie na mapie świata maleńki znak, a gdzie gniazdo bocianie. Kto na tyle przesiąkł Zachodem, że spodziewa się przepływu korzyści w obie strony, może takiego złudzenia nie przeżyć.


Na pogrzebie honorowanego i odznaczanego przez Warszawę Zbigniewa Cymermana nie było ani jednego przedstawiciela dyplomacji polskiej. Bo i po co? Przecież Cymerman przed śmiercią zbankrutował, więc nie było już żadnych pieniędzy do wyciśnięcia. Cymerman to historia. Pora na pielęgnację następnych leszczy. Nieprawdaż, panie ministrze Sikorski?

emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka