Stary Wiarus Stary Wiarus
4665
BLOG

Voodoo Sikorskiego

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka Obserwuj notkę 43

Uważnie przeczytałem treść opublikowanych rozmów telefonicznych prowadzonych niecale pół godziny po katastrofie, wysłuchałem opublikowane nagrania, i na gruncie logiki konwencjonalnej mam wrażenie, że ŻADNE z opublikowanych źródeł Sikorskiego nie miało dostatecznej zawartości informacyjnej by dać ministrowi jakąkolwiek podstawę aby twierdzić na tak wczesnym etapie zdarzenia, że wsie pogibli, a zawinili piloci.

Dalej nie wiem, jaką Sikorski miał do takiego twierdzenia podstawę.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11454172,Rozmowy_MSZ_z_Sikorskim_tuz_po_rozbiciu_tupolewa_w.html


Odniósł się też do pytania zadanego przez prezesa PiS, skąd niedługo po katastrofie wiedział, że zawinił pilot polskiego tupolewa. Jak przekonywał, każdy z nas był w "sytuacji nagłego zdarzenia" i formułowania "na szybko" pierwszych hipotez. - Jeżeli ja słyszę, że otrzymaliśmy informacje z wieży, że samolot zawadził o drzewo i spadł, to odgaduję, że ktoś ten samolot sprowadził zbyt nisko - tłumaczył szef polskiej dyplomacji.

Pomijając już, że nie do ministra spraw zagranicznych należy formułowanie “na szybko” jakichkolwiek hipotez o przyczynach katastrofy lotniczej w ciągu pierwszych minut po niej, to można było sformułować jeszcze co najmniej dwie inne, na tym bardzo wczesnym etapie całkowicie równouprawnione, hipotezy - że samolot zawadził o drzewo i spadł na skutek awarii technicznej, lub zawadził o drzewo i spadł na skutek niewłaściwego naprowadzania przez wieżę kontrolną. Niemniej Sikorskiemu nie przychodzi do głowy żadna inna przyczyna, jak tylko błąd polskich pilotów. Automatyczny odruch ministra jest taki, że Rosjanie nie mogą mieć z tym nic wspólnego? Dlaczego?

Następnie Sikorski próbuje uzasadnić, że ma rację, na podstawie rozmowy z ambasadorem, który mówi mu, że samolot przeleciał nad lotniskiem, co nie zgadza się z lokalizacją miejsca katastrofy, a on sam znajduje się 150 metrów od wraku i na oko nie widzi śladów życia (nota bene, w poźniejszym wywiadzie ten sam ambasador mówi, że był za górką ziemną i w ogóle nic nie widział).   

Inna dziwność jest taka, że wszystkie naprawdę istotne rozmowy ministra są przez telefon komórkowy. Czy ktokolwiek pofatygował się obejrzeć billingi  ministra? Czy komórka ministra i komórki jego rozmówców są zabezpieczone kryptologicznie? Dlaczego człowiek mający do dyspozycji jeden lub kilka kowencjonalnych telefonów, sięga po komórkę, gdy ma rozmawiać o czymś ważnym?


Im dalej w smoleński las, tym dziwniej, a strzały we wlasną stopę są coraz większego kalibru.

 

 

emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka