Pan prezydent Duda ułaskawił pana Mariusza Kamińskiego. Pan prezydent skorzystał ze swoich konstytucyjnych uprawnień, w dodatku ewidentnie w interesie publicznym. Resortowe dzieci mogą panu prezydentowi naskoczyć z rozbiegu, albo wyemigrować na Kamczatkę. Chapeau bas dla cojones pana prezydenta.
Pamięć mam dobrą, a nie przypominam sobie, by resortowe dzieci wyły tak samo, kiedy pan prezydent Kwaśniewski ułaskawił w 2000 roku psychopatycznego mordercę Piotra Filipczyńskiego, alias Peter Vogel, znanego również jako 'kasjer lewicy'.
Młodszym resortowym wnukom przypominam, że w 1979 roku Filipczyński, który odsiadywał był 25-letni wyrok za popełnione w 1971roku bestialskie morderstwo staruszki, magicznie otrzymał urlop z więzienia. W czwartym roku tego magicznego urlopu, w 1983 roku, jego wyrok został magicznie zredukowany przez Radę Państwa PRL z 25 lat do piętnastu, tak że do odsiedzenia pozostało mu jeszcze tylko siedem lat, zamiast siedemnastu. Niemniej Filipczyński do więzienia nie powrócił, natomiast 18 lipca 1983 roku, w stanie wojennym, magicznie wyjechał do Szwajcarii. Tam magicznie przeistoczył się w szwajcarskiego bankiera Petera Vogla, pracownika szwajcarskiej filli bardzo poważnego brytyjskiego banku, w którym świadczył usługi finansowe wierchuszce postkomunistów. W 1999 roku Vogel został aresztowany przez Szwajcarów na podstawie listu gończego Interpolu, i wydany Polsce. W Polsce został natychmiast zwolniony z aresztu i w budzącym podziw tempie ułaskawiony przez pana prezydenta Kwaśniewskiego, stając się w ten sposób prawdopodobnie jedynym polskim przestępcą ułaskawionym dwa razy w tej samej sprawie – przez Radę Państwa PRL w 1983 roku, i przez Prezydenta RP w 2000 roku.
Nie słyszałem wtedy waszego wycia.