Czy IPN planuje taktownie pozostawić jutro Bolka sam na sam z oryginałem jego teczki z szafy Kiszczaka? Odmówić mu dostępu do oryginałów i dostarczyć kopii podobno nie można, bo Bolek jest potencjalnym pokrzywdzonym w postępowaniu wyjaśniającym o sfałszowanie teczki, wszczętym z urzędu prze prokuraturę IPN, i ma ustawowe prawo zapoznać się z materiałem dowodowym.
A co, jeśli Bolek teczkę podpali, obleje kwasem solnym, albo podrze z furią na drobne kawałki, po czym oświadczy dumnie że zniszczył paszkwilanckie fałszywki? Nie chciał, ale musiał...
Prezes IPN będzie potem tłumaczyć płaczliwie na konferencji prasowej, że nikomu nie przyszło do głowy rewidować bohatera narodowego przed wejściem, co zaowocowało wniesieniem do czytelni piersiówki z rozpuszczalnikiem ukrytej w gaciach noblisty oraz zapalniczki w kieszeni, czego naturalnie nikt racjonalny nie mógł w żaden sposób przewidzieć.
Za rok rozgrzany sąd orzeknie, że Lech Wałęsa działał w stanie wyższej konieczności, silnego wzburzenia, pomroczności jasnej albo zespołu pourazowego goleni lewej (niepotrzebne skreślić) i uwolni go od winy i kary. Z gmachu sądu wyniesie go na ramionach tłum rozentuzjazmowanych KOD-owców skandujących "Wałęsa – Wałęsa – Wałęsa!!!"
Fantazjuję? Być może. Ale ten gość jest prawdopodobnie recydywistą w niszczeniu dowodów rzeczowych, i włos mu dotąd z głowy za to nie spadł.
Komentarze