Wir schaffen das, czyli Salon24 jak Merkel

Irracjonalna, nieodwracalna decyzja o daleko posuniętych konsekwencjach, ogłoszona bez żadnej uprzedniej konsultacji, na zasadzie "musicie, musicie, musicie!". Dlaczego musimy? Bo musicie.  Blogerzy jako towar w cichym kontrakcie z nie wiadomo kim, gdzieś pod jakimś bliżej nieokreślonym stołem, nie wiadomo, okrągłym czy kwadratowym.

Komu się nie podoba, może wejść na drzewo i stamtąd komunikować się z innymi przy pomocy gołębi pocztowych. Realia życia w Europie 2017.  

Demokracja ocalona, przy następnych wyborach już nie może tak być, żeby wybrali nie tego, kogo trzeba.

Cóż, każdy ma takie wzorce na jakie zasługuje. Jak Angela komuś pasuje jako ideał dobra i piękna, to ja nic do tego nie mam. Ale ja akurat mam inne, i mnie nie pasuje. Teraz Salon24 będzie rozpaczliwie przekonywał blogerów, całkiem jak telewizja ZDF, że nikt nikogo nie zgwałcił, a nawet wręcz przeciwnie. A Wielka Decyzja życie nam ubogaca i obiecuje większy fun.

Jakem agnostyk, dzięki Ci, o dobry Panie, za to, żeś mnie wiele lat temu myślą natchnął by wyjechać tak daleko, jak się tylko da, od tego bagna bantustanu.